Ten Sylwester był wyjątkowy. Łomża weszła bowiem w rok jubileuszu 600-lecia nadania praw miejskich. Warto odnotować, że była to już czwarta z rzędu impreza miejska, podczas której mieszkańcy mogli wspólnie przywitać Nowy Rok. To, że jest zapotrzebowanie na takie wydarzenia nie trzeba już nikogo przekonywać. Pierwsza odbyła się w 2014 roku. Wówczas funkcję prezydenta miasta od zaledwie kilku tygodni sprawował Mariusz Chrzanowski. Czasu było niewiele, ale się udało. Szampańską zabawę zapewnił wtedy zespół Extazy. Takie były początki... W tym roku na scenie Starego Rynku działo się dużo więcej i nawet najbardziej wybredni mogli znaleźć coś dla siebie.
Łomżyńska Noc Sylwestrowa rozpoczęła się od występu Irminy z zespołem Leczsami, zwycięzców konkursu muzycznego dla lokalnych wykonawców. Później na scenę wyszła Elwira Mejk. Wokalistka wprowadziła łomżan w rytm klimatów disco. Jeszcze przed północą wystąpił rockowy zespół Farba. Z głośników popłynęły takie przeboje jak "Chcę tu zostać" czy "Ostatnia noc". Gdy na ratuszowym zegarze zbliżała się godzina dwudziesta czwarta na scenie pojawił się prezydent miasta Mariusz Chrzanowski. - Przed nami piękny rok, rok jubileuszu 600-lecia nadania praw naszemu miastu. Niech przyniesie on nam wszystkim wiele radosnych chwil. Życzę Państwu pomyślności i spełnienia marzeń. Wszystkiego najlepszego! – zwracał się do przybyłych mieszkańców. Chwilę później rozpoczęło się wspólne odliczanie, a punktualnie o północy odbył się pokaz laserowy. To nowość, której w grodzie nad Narwią jeszcze nie było.
To nie był jednak koniec atrakcji, bo swój pierwszy koncert w 2018 roku zagrała Cleo. Do Łomży przyjechała wprost z warszawskiego Placu Bankowego. Wokalistka znana z występu w Eurowizji zgodnie z przypuszczeniami porwała łomżyńską publiczność, która razem z nią wyśpiewała jeden z największych jej hitów "My Słowianie". Cleo podczas swojego występu zwróciła uwagę na piękne iluminacje zdobiące łomżyńską starówkę. Jak przyznała po jego zakończeniu, bycie na scenie to dla niej spełnienie marzeń. - Dla mnie każdy koncert jest celebrowaniem muzyki i nieważne, gdzie się odbywa, czy w stolicy czy mniejszym mieście – podkreślała piosenkarka. Publiczność ją "nakręca", daje pozytywną energię. - Pod sceną jest bardzo dużo tej energii. Ona się zwraca. Wszystko działa na zasadzie takiej wymiany – mówiła. Na zakończenie wystąpił Maestro Chives - białostocki skrzypek Marcin Roszkowski, tworzący przy dźwiękach muzyki klubowej.