Początek spotkania nie wskazywał, że zakończy się ono takim rezultatem. Dwójka PWSIiP zaczęła bardzo dobrze. Podopieczne Janusza Świętonia grały przede wszystkim skutecznie, unikając niepotrzebnych strat. Jeszcze do dziewiątej minuty na parkiecie utrzymywał się remis 4-4. Niestety od tego momentu łomżanki kompletnie stanęły. W ciągu kilku minut straciły 5 bramek, nie strzelając ani jednej. Do szatni schodziły przegrywając 13-21. Drugą odsłonę zespół z Łomży rozpoczął od mocnego uderzenia. Nadzieje w sercach kibiców odżyły w 38. min, kiedy po czterech trafieniach z rzędu Michaliny Gryczewskiej strata została zmniejszona o połowę. Młoda rozgrywająca rzucała jak w transie, zdobywając w całym meczu 11 goli. Losów meczu nie udało się jednak odwrócić i zespół z grodu Lecha zwyciężył 32-27. - Robiłam co mogłam. Dziewczyny mi pomagały, bo grały pode mnie. Mimo porażki uważam, że z meczu na mecz nasz zespół prezentuje się coraz lepiej. Każda z dziewczyn stara się jak może i daje z siebie wszystko. Przeanalizujemy ten mecz na chłodno i na pewno wyciągniemy wnioski – powiedziała popularna "Miśka".
- Rozpoczęliśmy dobrze, ale od dziewiątej minuty dziewczyny zaczęły grać źle. Popełniały błędy i bezkarnie oddawały piłkę przeciwniczkom, a te bezlitośnie to wykorzystywały "robiąc" przewagę. W pierwszej lidze gra się inaczej niż w rozgrywkach drugoligowych. Tutaj prawie każda strata piłki sporo kosztuje – mówi trener Dwójki PWSIiP Janusz Świętoń. Szkoleniowiec dodaje, że podstawą każdego sportu jest dyscyplina taktyczna i "nie da się grać cały czas na spontaniczności". - My cały czas ćwiczymy atak pośredni. Przed dojściem do pozycji rzutowej jest pierwsze tempo, drugie i ewentualnie trzecie, na tym polega nowoczesna piłka ręczna. Nie można rzucać ciągle piłek do ataku bezpośredniego. Jest to atak umowny i w przeciwnym razie tworzą się przechwyty i kontry – tłumaczy opiekun łomżanek.
Przed pojedynkiem z Urbisem Janusz Świętoń zapowiadał "innowację" dotyczącą zmiany w ustawieniu zespołu. Od początku na lewym skrzydle zagrała Martyna Matysek, chociaż jej nominalną pozycją jest rozegranie. - Jest to naprawdę kapitalna zawodniczka, która ma wszelkie predyspozycje do gry jako skrzydłowa. Inteligentna, posiada odpowiednie warunki i siłę rzutu. Jeżeli poprze to odpowiednią pracą, szczypiorniak w Łomży będzie miał z niej pociechę – mówi szkoleniowiec. Pozycjami wymieniały się również inne szczypiornistki. Ale jak dodaje Janusz Świętoń, wymusza to sytuacja kadrowa w drużynie. - Tę kadrę mamy bardzo uszczuploną i musimy szukać optymalnych rozwiązań.