Temat sygnalizacji świetlnej usytuowanej przy ul. Zawadzkiej został poruszony na ostatnim posiedzeniu Łomżyńskiej Społecznej Rady ds. Osób z Niepełnosprawnością. - Napływało do nas wiele sygnałów od mieszkańców miasta, w szczególności od osób starszych i z niepełnosprawnością, że sygnalizacja działa nieodpowiednio i czas zmiany świateł jest zbyt krótki – tłumaczy Paweł Karwowski, przewodniczący Rady. Prezydent Mariusz Chrzanowski podkreśla, że głos mieszkańców jest dla niego najważniejszy i to ich potrzeby stawiane są na pierwszym miejscu. - Wspólnie z przewodniczącym przeszliśmy kilkakrotnie przez przejście i za każdym razem brakowało tych kilku sekund. Podzielam więc zdanie wielu osób, które narzekały, że ten czas dla pieszych jest niewystarczający – mówi włodarz miasta.
Po przeprowadzonym "eksperymencie" zapadła decyzja o wydłużeniu cyklu zielonego światła o 10 sekund. Cały cykl będzie trwał teraz nieco ponad pół minuty. - Myślę, że ten czas będzie już optymalny i każdy w bezpieczny sposób będzie mógł przejść na druga stronę jezdni – podsumowuje gospodarz nadnarwiańskiego grodu. Zadowolony z takiego rozwiązania jest przewodniczący Paweł Karwowski, który podziękował prezydentowi, że mimo licznych obowiązków znalazł czas, aby osobiście przyjechać na Zawadzką.
Dlaczego tego czasu na przejście było zbyt mało? - Długość fazy zielonej w przypadku przejścia dla pieszych oblicza się przyjmując prędkość pieszego (dla osób niepełnosprawnych) 1m/s. Chcieliśmy jednak, żeby ten czas był dłuższy, dlatego projektant przyjął prędkość pieszego 0,8 m/s. Na skutek czego faza przejścia na świetle zielonym została ustalona na 21 s. Po włączeniu sygnalizacji okazało się, że czas jest skracany do 15 s, w więc w przełożeniu na rzeczywistość wynosi 1m/s – wyjaśnia Andrzej Karwowski, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.
Warto dodać, że na światła przy ul. Zawadzkiej mieszkańcy czekali przez długie lata. Ich budowa nie została bowiem uwzględniona w pierwotnym projekcie modernizacji ulicy, którego wykonanie zleciły poprzednie władze miasta. Decyzja o postawieniu sygnalizatora została podjęta po licznych protestach. Prezydent Mariusz Chrzanowski nie miał wątpliwości, że przejście z prwdziwego zdrzenia jest tam potrzebne. Kierował się przede wszystkim bezpieczeństwem dzieci uczęszczających do okolicznych szkół i przedszkoli. - Tego bezpieczeństwa brakowało zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, gdy po zapadnięciu zmroku piesi byli mało widoczni przez nadjeżdżających kierowców – tłumaczy włodarz miasta.