Jeszcze przed meczem trener Janusz Świętoń podkreślał, że jeśli jego zespół wpadnie w odpowiedni rytm i zacznie realizować założenia taktyczne, to o wynik będzie spokojny. Łomżanki rozpoczęły zgodnie z planem, uzyskując w pierwszych minutach dwubramkową przewagę. W kolejnych fragmentach mecz się wyrównał i na prowadzenie wychodziła na przemian raz jedna, raz druga drużyna. Do przerwy był remis 15-15. Początek drugiej połowy ułożył się dla łomżanek znakomicie. Po dwóch skutecznych atakach prowadziły one 17-15. Różnica dwóch bramek utrzymywała się bardzo długo. W 54. min nasze szczypiornistki prowadziły jeszcze 28-26. Gdy wydawało się, że "dobiją" przeciwnika nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Gospodynie zaczęły pudłować w niemal stuprocentowych sytuacjach i popełniać proste błędy. Doświadczone płocczanki bezlitośnie to wykorzystały. Najpierw doprowadziły do remisu, a później zdobywając dwa gole, przechyliły szlę zwycięstwa na swoją stronę.
- Przegraliśmy przez własne błędy i brak koncentracji w końcówce drugiej połowy. Prowadziliśmy dwoma bramkami, mieliśmy kilka znakomitych sytuacji na podwyższenie rezultatu. Niestety, obijanie poprzeczki czy podania do kontry nie w tempo, sprawiły, że pozwoliliśmy rywalkom wrócić do gry – tłumaczy przyczyny porażki trener Janusz Świętoń. Mimo niekorzystnego wyniku chwali swój zespół za podjęcie walki ze zdecydowanie bardziej doświadczonym rywalem. - Dziewczyny oddały serce na parkiecie – mówi. Dodaje, że bardzo dobrą zmianę na skrzydle dała siedemnastoletnia Katarzyna Rejka. - To ambitna i pracowita dziewczyna, z której będziemy mieli jeszcze wiele pociechy – przekonuje Świętoń. Opiekun Dwójki PWSIiP jest świadomy, jak wiele pracy jeszcze przednim i jego podopiecznymi. - Przychodząc tutaj wykonałem z dziewczynami trzy programy, które realizowałem z kadrami bezpośredniego zaplecza narodowego pracując w OSPR. Za jakiś czas to zaprocentuje. Teraz trzeba tylko to wszystko doskonalić pod kątem szybkości i siły. Wciąż też musimy pracować nad podaniem i chwytem – kończy trener łomżanek.
Nagrodę dla najlepszej zawodniczki meczu odebrała w drużynie gospodyń bramkarka Kaja Gryczewska. Siedemnastolatka rozegrała bardzo dobre zawody. Starała się jak mogła, broniła nawet rzuty karne, to jednak nie wystarczyło do odniesienia zwycięstwa. - Robiłam to co do mnie należy. Chciałam ze wszystkich sił pomóc dziewczynom – powiedziała po końcowym gwizdku. Mimo niezbyt dobrych nastrojów, jakie panowały po zejściu z parkietu, nikt w łomżyńskiej ekipie nie zamierza załamywać rąk. - To dopiero początek sezonu. Będziemy dalej ciężko trenować, by w następnych pojedynkach wypaść jak najlepiej i sprawić wiele radości sobie, jak również naszym kibicom – podsumowuje młoda bramkarka.
Przed naszymi szczypiornistkami teraz dwutygodniowa przerwa rozgrywkach. W piątej kolejce zmierzą się na wyjeździe z niepokonanym jak dotychczas ChKS Łódź.