Bronisław Karwowski urodził się w 1924 roku w Klimaszewnicy, niedaleko Szczuczyna. W czasie wojny wraz z rodzicami mieszkał w Łomży. W kwietniu 1942 roku wstąpił do organizacji „Polska Niepodległa”, która należała do struktur AK. Jak opowiadał Prezydentowi Mariuszowi Chrzanowskiemu, do jego zadań należało kolportowanie prasy podziemnej, gromadzenie broni i wywiad. Kilkukrotnie udało mu się uciec od śmierci, zarówno z rąk gestapowców, jak i UB. Był wśród osób, które planowały odbicie więźniów PUB w Łomży jesienią 1945 roku. Do akcji nie doszło ze względu na zdradę, jaka nastąpiła wówczas w szeregach łomżyńskiego NZW.
W kwietniu 1947 ujawnił się w PUBP w Ostrołęce. -Wiedziałem, że mnie nie zostawią w spokoju, więc wyjechałem do Szczecina - mówił. Tam został jednak aresztowany i przewieziony do aresztu UB na ulicy Mickiewicza w Białymstoku. - Przez pół roku bili mnie i maltretowali, żebym tylko wydał kolegów z organizacji. Ale nie wydałem. Jak mnie skatowali, to leżałem i dochodziłem do siebie jakiś tydzień w celi – opowiadał ze łzami w oczach przyznając, że był to najgorszy okres w jego życiu. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w maju 1949 uznano go za winnego współpracy z NZW i skazano na karę 10 lat więzienia, utratę praw publicznych, obywatelskich i honorowych na 3 lata, przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie złagodził wyrok do 4 lat, które spędził w więzieniu we Wronkach. By nie oszaleć podczas odsiadki, na drzwiach celi kawałkami mydła rozwiązywał zadania matematyczne.
Jego zdaniem, w partyzantce w czasie wojny, jak i później po wojnie w konspiracji on i jego koledzy mogli działać tak długo, gdyż funkcjonowali na swoim terenie, gdzie mieszkali przychylni dla nich ludzie, którzy pomagali im z własnej woli. Boli go to, że w wolnej Polsce jego kaci i oprawcy otrzymują co najmniej trzykrotnie większe emerytury od niego. Mimo że rodzinnie związany jest od dziesięcioleci z Dąbrową Białostocką, gdzie pełni funkcję Przewodniczącego Obwodu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i był inicjatorem odsłonięcia kilkunastu tablic upamiętniających walkę o wolność, to tęskni za Łomżą.
Prezydent Mariusz Chrzanowski dziękował za spotkanie, a szczególnie za wizyty w łomżyńskich szkołach. – Spotkań z żywą historią, z kombatantami takimi jak Pan, nic nie jest w stanie zastąpić – mówił Prezydent. Opowiedział również o swojej rodzinie zesłanej na Syberię i dziadku, który został zabity przez NKWD w Twerze. W podziękowaniu za walkę o niepodległą Polskę wręczył obraz przedstawiający panoramę Łomży oraz inne pamiątki dotyczące naszego miasta.
W organizacji spotkania Prezydenta Łomży z kpt. Bronisławem Karwowskim pomagał Dariusz Syrnicki.