Zamysłem twórców programu koncertu było ukazanie piękna i uniwersalnego charakteru polskiej muzyki. Koncert rozpoczęła więc barokowa „Tamburetta” z 1627 roku. Bodaj najpopularniejszy utwór Adama Jarzębskiego oczarował publiczność wyrazistym, charakterystycznym rytmem i kunsztownym opracowaniem.
Równie subtelne, chociaż napisane przez współczesnego kompozytora, Tadeusza Bairda w 1956 roku, okazały się „4 sonety miłosne do słów Williama Szekspira”, w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego. Grzegorz Piotr Kołodziej zaprezentował się w nich nie tylko jako wyśmienity solista – zresztą łomżyńska publiczność zna go już z takich wykonań, jak chociażby główna partia w „Weselu Figara” Mozarta - ale również niezrównany interpretator. Było to tym bardziej widoczne, bo T. Baird wybrał z wielu Sonetów Szekspira zaledwie cztery, łącząc je w cykl opowiadający o miłości.
Usłyszeliśmy więc: pogodny „Spójrz, co tu ciche serce wypisało”, żywszy, wręcz żartobliwy „Drwię, mając ciebie, z ludzkiej pychy”, rzewny „Słodka miłości” i nostalgiczny, momentami mroczny „Jakże podobna zimie jest rozłąka”. Warstwę liryczną podkreślała muzyka – współczesna, ale stylizowana w duchu epoki Szekspira i jemu współczesnych kompozytorów, melodyjna, liryczna i wyrafinowana.
Grzegorz Piotr Kołodziej miał po raz pierwszy okazję zaśpiewać te utwory z towarzyszeniem orkiestry – wcześniej wykonywał je wyłącznie z akompaniamentem fortepianu czy – w przypadku „Ballada Franciszka Villona” – kwintetu smyczkowego.
– Dopiero teraz, pracując z orkiestrą i dyrektorem Zarzyckim, w pełni mogę oddać pewne klimaty, barwy tych utworów – jest do tego potrzebny większy skład niż fortepian czy kwintet smyczkowy – wyjaśnia Grzegorz Piotr Kołodziej. – Barwy instrumentów w większym składzie nakładają się na siebie, uzupełniają się. Są to typowe utwory na orkiestrę i brzmienie kwintetu jest za skromne, by oddać ich piękno. Dlatego cieszę się, że zacząłem od pracy z fortepianem, potem był kwintet i na końcu jest orkiestra smyczkowa – coraz bardziej się to bogaci - tak to odczuwam.
Dalsza część koncertu była instrumentalnym popisem muzyków łomżyńskiej Filharmonii. Zaczęło się od żywiołowego mazurka – „Dudziarza” Henryka Wieniawskiego. Był też inny utwór tego kompozytora, w porywającej interpretacji koncertmistrza orkiestry, Gustawa Ciężarka. Utwory Wieniawskiego przedzieliła kompozycja Mikalojusa Konstantinusa Ciurlionisa „Bekit, Bareliai”. Dzieło litewskiego kompozytora nie pojawiło się w programie koncertu przypadkowo. Już 20 kwietnia Filharmonia Kameralna zaprezentuje program „Polska liryka wokalna” na międzynarodowym festiwalu „Muzyczna Wiosna” w Kłajpedzie.
Włączenie do zestawu kompozycji polskich twórców dzieła Ciurlionisa jest więc miłym gestem w stronę gospodarzy festiwalu i zarazem dowodem na to, że w muzyce nie ma granic ani podziałów.
Pierwszą część koncertu zakończyła „Canzona di barocco” Henryka Czyża – pochodząca z 1983 roku stylizacja muzyki barokowej we współczesnym wydaniu.
Jako pierwsze po przerwie zabrzmiały „Ballady Franciszka Villona” Edwarda Pałłasza, w niezrównanym przekładzie Tadeusza Boya Żeleńskiego. W drugiej wersji tego cyklu, opracowanej 22 lata temu na baryton i orkiestrę smyczkową kompozytor połączył dwa muzyczne światy: muzyki współczesnej i poetyckich, średniowiecznych ballad.
Ballady Villona były takie, jak jego awanturnicze, pełne przygód i niebezpieczeństw życie. Grzegorz Piotr Kołodziej ponownie sprostał dużemu wyzwaniu, jakim było przekazanie wszystkich emocji zawartych w rozrachunkowym „W trzydziestym życia mego lecie”, lirycznej ”Balladzie Villona do swej miłej”, frywolno – żartobliwej ”Balladzie pięknej płatnerki do dziewcząt lekkiego obyczaju” czy refleksyjnej „Szczęśliw, kto nie zna co te rany”. Wątki bardziej refleksyjne zabrzmiały też w ”Piosnka lub raczej rondo” oraz w finałowym „Daj Bóg spoczynek zasłużony”.
– Warstwa liryczna tych utworów też ma dla mnie bardzo duże znaczenie – podkreśla Grzegorz Piotr Kołodziej. – Cała narracja tych utworów opiera się na słowie. Orkiestra współpracuje tu z solistą, ja z nią, żeby narracja muzyczna była właściwie oddana. Słowo jest tu bardzo ważne. W sonetach mamy miłość w różnych aspektach. Ballady Villona pokazują zaś całe jego życie: żal, smutek, złość, śmierć, rubaszność. Na koniec jest prośba, by wspomnieć go jako człowieka, uczcić jego pamięć. Malowanie głosem jest tu na porządku dziennym i musi zaistnieć, bo samo odśpiewanie tych utworów to byłoby za mało. Orkiestra i dyrygent bardzo mi w tym pomagają – nakierowują mnie, tworzą barwy, które w połączeniu z głosem oddają sens tych utworów.
Kolejnym utworem wokalno – instrumentalnym było „Elogium – Pomordowanym w Katyniu na baryton solo i orkiestrę smyczkową”. Z przyczyn technicznych oryginalnie składająca się z trzech części kompozycja Pawła Łukaszewskiego została skrócona: zabrzmiała tylko finałowa część vulnerata. Utwór, napisany dla upamiętnienia polskich oficerów zamordowanych w Katyniu, zabrzmiał przejmująco. Jego charakter uwypuklał łaciński tekst, autorstwa profesora Jerzego Wojtczaka – Szyszkowskiego, zaś warstwa muzyczna, pełna ostrych, dysonansowych dźwięków, podkreślała ból i rozpacz bliskich ofiar.
– Koncert był wzbogacony utworami stricte orkiestrowymi, ale jego trzon stanowiły dwa cykle: sztandarowe utwory nieżyjącego już Tadeusza Bairda – „4 sonety miłosne do słów Williama Szekspira” i żyjącego kompozytora Edwarda Pałłasza – cykl ballad do słów Franciszka Villona – podsumowuje solista. – Pojawiła się też jedna część „Elogium” Piotra Łukaszewskiego – utworu napisanego w hołdzie oficerom zamordowanym w Katyniu. Są to utwory XX i XXI wieku. Jest to liryka polska, czyli w języku polskim, ale w tłumaczeniach – to nie są teksty polskich poetów, tylko Szekspira i Villona. Ale muzyka jest polska – można w niej nawet dostrzec wiele rdzennie polskich akcentów.
Finałem było prawykonanie „Czterech utworów w polskim stylu na orkiestrę smyczkową” Stanisława Moryto. Było to wydarzenie szczególne, ponieważ dotąd nie zdarzyło się łączne wykonanie wszystkich czterech części składających się na tę kompozycję: „Moderato affettuoso”, „Andante mesto”, „Larghetto drammatico” i „Presto, veloce”. Część ostatnią kompozytor ukończył w grudniu ubiegłego roku i życzliwie wyraził zgodę na wykonanie całości przez łomżyńskich filharmoników. „Cztery utwory w polskim stylu na orkiestrę smyczkową” było doskonałym zwieńczeniem koncertu ze względu na swój charakter – zostały zainspirowane i bazowały na polskich tańcach ludowych.
Czwartkowy koncert to dopiero początek współpracy Grzegorza Piotra Kołodzieja i Filharmonii Kameralnej. Poza wspólnym występem na festiwalu w Kłajpedzie już za dwa miesiące nagrają razem płytę. Trafią na nią utwory wokalne zaprezentowane w czasie koncertu: Bairda, Pałłasza i Łukaszewskiego.
– Pan Grzegorz Piotr Kołodziej namówił nas do tego wykonania, to była jego inicjatywa – podkreśla Jan Miłosz Zarzycki. – Każda nasza płyta jest inna : „Trzej tenorzy” to muzyka lżejsza, „Requiem” Ruttera całkowicie odmienna, a muzyka na saksofon z orkiestrą – płyta, która ukaże się na dniach, z utworami Piazzolli i Gershwina – bardziej rozrywkowa. „Polska liryka wokalna” będzie elitarna, przeznaczona dla bardziej wyrafinowanego odbiorcy.
– Chciałem uwiecznić te utwory, dlatego doszło do współpracy z Filharmonią Kameralną – dodaje Grzegorz Piotr Kołodziej. – Te utwory zasługują na szersze pokazanie i szersze zainteresowanie publiczności. Chociażby z tego względu, że mogą się ukazać na płycie nagranej z tak dobrą orkiestrą. Współczesnych utworów jeszcze nie nagrywałem, jedynie „Mszę kreolską” Ramireza. Zdobywamy cały czas fundusze, które już po części mamy i planujemy, że w czerwcu, w Łomży, będziemy nagrywać pierwszy materiał.
Koncert zrealizowano przy wsparciu finansowym PWM Edition, zaś wykonanie utworu Tadeusza Bairda odbyło się w ramach programu Instytutu Muzyki i Tańca „Nowe interpretacje”.
tekst: Wojciech Chamryk
zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk